Włosi zawsze i wszędzie wyglądają dobrze. A przynajmniej starają się, żeby tak było. Mało który naród przywiązuje do wyglądu tak dużą wagę. I mało który naród poszczycić się może wielowiekową tradycją architektury , sztuki, jednym słowem umiłowaniem piękna. A Włosi doskonale umieją tradycję wykorzystywać, po mistrzowsku łącząc ją z nowoczesnością.
Zapytany o definicję włoskiego stylu Giorgio Armani powiedział: „To kwestia elegancji, nie tylko estetyki. Styl to mieć odwagę, żeby dokonywać własnych wyborów, ale także, żeby umieć powiedzieć: nie. I wynaleźć coś nowego nie sięgając do ekstrawagancji. Włoski styl to smak i kultura”.
Włoszki rewelacyjnie i malowniczo komponują się z otoczeniem. Mężczyźni w różowych, czerwonych lub zielonych spodniach i fioletowych swetrach pod włoskim niebem prezentują się o wiele lepiej , niż przebrani za Włochów naśladowcy z północnych krajów. Słońce i karnacja doskonale uzupełniają cały outfit.
Także właściwy rozmiar to jedna z podstaw włoskiego stylu. W tym kraju nie zobaczymy ludzi w za dużych, nieforemnych ubraniach. Wszyscy noszą rzeczy dopasowane do sylwetki, nawet jeśli nie jest ona doskonała. Mężczyźni idą krok dalej, wybierając superobcisłe garnitury i taliowane koszule (co nie zawsze daje zamierzony efekt). Rozmiar idzie w parze z krojem. Liczą się szacowne, istniejące nieraz od paru wieków lokalne pracownie krawieckie. W przypadku mężczyzn dyskusje o różnicach między garniturami szytymi w Neapolu, Florencji czy Rzymie mogą być bardziej ożywione niż te dotycząca piłkarskich rozgrywek. Słabiej niż północ rozwinięte południe kraju w tym przypadku nie stoi bynajmniej na przegranej pozycji: neapolitańskie garnitury Kitona czy krawaty Marinelli to must have wszystkich panów, także tych lubiących nie tylko klasykę.
Popularne w całych Włoszech, są status symbolem klasy średniej. Doskonały krój i kopiowane na całym świecie fasony to przede wszystkim zasługa pięciu rzymskich sióstr Fendi.
Wreszcie buty. W kraju , który eksportuje najwięcej eleganckiego obuwia nietrudno być dobrze obutym. I w tym przypadku liczy się jakość, którą gwarantują przede wszystkim znane marki: Fratelli Rossetti, Sergio Rossi, szewc gwiazd hollywoodzkich w czasach przed Louboutinem – Salvatore Ferragamo, Tod’s – wynalazca mokasynów z gumowymi stoperami, Gucci, czy wreszcie, z innej półki, ale bardziej z tej bajki (cenowej) niezwykle tu popularne marki Hogan czy demokratyczny Geox.
Lubiane przez młodzież logotypy na ubraniach i dodatkach zmniejszają się we Włoszech odwrotnie proporcjonalnie do ceny. Rzeczy naprawdę kosztowne poznaje tylko ten, który też je nosi, lub chciałby nosić. Wyjątkiem złote trójkąciki z nazwiskiem Miucci Prady, choć one też stają się bardziej dyskretne w najdroższych liniach torebek. Włosi nie przepadają za autografami na ubraniach, nawet masowy, niezwykle popularny i niezwykle włoski Benetton ogranicza się do małego wyhaftowanego znaczka w kolorze ubrania, a i to nie jest regułą.
Tajemne zasady obowiązują także w przypadku narzucania (założyć każdy potrafi) swetrów. Jednego roku zwisają swobodnie z ramion, a w następnym sezonie zwinięte w rulon owijają brzuch.
Tak ważna kwestia wyglądu sprawia, że trzech Włochów/ Włoszek na czterech lubi kupować ubrania, głównie w sklepach nienależących do żadnej sieci i niechętnie przez Internet, zwracając uwagę przede wszystkim na stosunek ceny do jakości. Pogorszenie sytuacji ekonomicznej wpływa oczywiście na zakupowe chęci Włochów, bez szkody dla gustu. Styl to dla nich przede wszystkim sposób bycia, a nie wygląd. Ale i tak przodują w międzynarodowych rankingach na najlepiej ubranych, w których zazwyczaj włoscy mężczyźni zajmują pierwsze miejsce na świecie, a kobiety ustępują jedynie Francuzkom.
Maciej A. Brzozowski
Autor książki Włosi. Życie to teatr (MUZA)