Wywiady

Trinny i Susannah ubierają Polskę

Te dziewczyny pokazały już kobietom w kilku krajach, co to znaczy dobry styl – teraz kolej na Polskę. Mają rzadką umiejętność dotarcia do milionów kobiet. Są bezpo­średnie, spontaniczne, nie boją się radykalnych zmian. Ich oczy niczym rentgen prześwietlają sylwetki stylizowanych kobiet, a wyjątkowy „siódmy” zmysł pozwala je odmieniać, niczym z brzydkich kaczątek w piękne łabędzie. Każda kobieta marzy o tym, by dobrze wyglądać. Dzięki Trinny i Susannah możemy nauczyć się ubierać! Warto poznać je bliżej.

Który z odwiedzonych krajów zapadł Wam najbardziej w pamięć?

Susannah Constantine: Izrael. Przede wszystkim ze względu na ogromne różnice między tym krajem a Wielką Brytanią. Spotkałyśmy się tam z totalnymi różnicami kulturowymi, różnymi poziomami ortodoksyjności judaizmu. Dużo zdjęć miałyśmy niemal na pustyni, więc sama geografia kraju była niezapomniana. Fascynujące było to, że na każdym kroku spotyka się historię starożytną. Odwiedzasz miejsca, w których był Jezus, to naprawdę robi ogromne wrażenie. Duży wpływ na to, jacy są Izraelczycy, jak się ubierają, ma fakt, że wszyscy odbywają służbę wojskową, przez co kobiety są tam niezwykle silne. To była dla nas prawdziwa podróż i przygoda – móc poznać ten rejon świata.

Trinny Woodall: Wszystkie podróże czegoś nas nauczyły. Byłyśmy w Izraelu, gdzie kobiety są naprawdę silne, byłyśmy w Szwecji, gdzie na porządku dziennym jest ukrywanie swoich uczuć, w Australii mówią „howdy”, jak w USA… Lubimy tę pracę m.in. dlatego, że możemy poznać tak wiele tak różnych osobowości. Dzięki temu robienie programu jest dla nas ciągłym wyzwaniem, nie nudzimy się tym, co robimy.

Zatem, dlaczego Polska?

T.W.: Wybór kraju zależy od wielu czynników. Czasami, kiedy dostajemy propozycję z jakiegoś kraju, siadamy i zastanawiamy się, czy warto, czy nas tam znają. W przypadku Polski zostałyśmy zaproszone przez Yvette Żółtowską-Darską, szefową TVN Style, którą poznałyśmy w czasie naszej pierwszej wizyty w Polsce w 2010 roku. Dowiedziałyśmy się od Yvette, że nasze programy były emitowane w tej telewizji od momentu, kiedy zaczęła się nią zajmować. Zaproponowała nam również, abyśmy przyjechały do Polski i nagrały program o Was. Ponieważ Yvette ma takie samo podejście do swojej pracy jak my, zależy jej na kobietach i jest bardzo oddana ich sprawom, nie zastanawiałyśmy się długo przed przyjęciem oferty. Poza tym lubię Polki. Są bardzo niezależne, silne, a my z Susannah lubimy silne, przebojowe kobiety.

S.C.: W czasie pierwszej wizyty spotkałyśmy mnóstwo ludzi i byłyśmy zaskoczone, jak popularne jesteśmy w Polsce. Dlaczego akurat tu? – pytałyśmy siebie nawzajem. To było fantastyczne. Muszę powiedzieć, że czuję się bardzo zaszczycona tym, że gości mnie kraj z tak bogatą historią, który przez tak wiele przeszedł. Nie mogę się doczekać, aż poznam Polskę lepiej.

Czego spodziewacie się po polskiej edycji programu?

S.C.: Myślę, że program nie będzie różnił się od innych edycji, ponieważ problemy kobiet są uniwersalne. Oczywiście, specyfika poszczególnych krajów decyduje o budowie ciała jego mieszkańców.

T.W.: Zawsze zastanawiamy się, jakie kobiety spotkamy. Dieta w Polsce sprzyja przysadzistości sylwetki i dużemu biustowi, ale zawsze znajdują się wyjątki od reguły. Możemy na przykład spotkać tylko bardzo szczupłe dziewczyny – to by była niespodzianka. Jedynym problemem są kwestie kształtów kobiet, z którymi przyjdzie nam pracować, czy będą przeważać te z naprawdę dużym biustem, czy może obdarzone szerokimi biodrami. Wydaje mi się, że będą takie i takie, ale pewności żadnej nie mamy. Dopóki nie zobaczymy, nie dotkniemy, nie poczujemy tych ciał, trudno cokolwiek powiedzieć.

S.C.: Często, kiedy przyjeżdżamy do jakiegoś kraju, jesteśmy pytane, czy Polacy się różnią, czy Australijczycy mają inną budowę, czy Holendrzy mają gust i muszę przyznać szczerze, że Polki całkiem dobrze się ubierają. Nie wiem oczywiście, jacy jesteście emocjonalnie, ale widać, że się mocno staracie i to cieszy. Aczkolwiek powoduje to też zdenerwowanie, bo nie wiem, czy znajdziemy kogoś do programu.

Nie boicie się kłopotów z porozumieniem się?

S.C.: Przy okazji naszej poprzedniej wizyty pracowałyśmy już z tłumaczem. To zabawne, bo po paru minutach odkrywamy taki nasz ubraniowy język ponad wszelkimi podziałami i jesteśmy w stanie bez większych przeszkód porozumieć się z kobietami, z którymi pracujemy. Nasze problemy okazują się uniwersalne, wstydzimy się tego samego, nie lubimy naszych brzuchów, nóg, piersi… to taki język kobiet całego świata.

W Polsce, szczególnie w większych miastach, coraz częściej można spotkać dobrze ubranych mężczyzn. Widać, że nasi rodacy starają się nadążać za trendami. Czy jest jakiś kraj na świecie, w którym mężczyźni próbują wyglądać lub już wyglądają lepiej od kobiet?

S.C.: Nie ma takiego kraju… Australijczycy w ogóle nie próbują się ubierać. Tam panuje całkowity stereotyp macho, więc jeśli nawet któryś z facetów próbuje jakoś wyglądać, zaraz okrzyknięty jest gejem. Spośród krajów, w których byłyśmy, w żadnym mężczyźni nie starają się wyglądać lepiej od kobiet.

T.W.: Niestety, nie. Mężczyźni nadal mają jakąś naturalną blokadę na przyswajanie informacji dotyczących mody i ubioru. Widać, że sytuacja się zmienia i to bardzo dobrze, ale nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek, gdziekolwiek mężczyźni, jako ogół, zaczęli ubierać się lepiej od kobiet.

W telewizji można zobaczyć wiele różnych programów, które mają zmienić sposób ubierania się ludzi. Dlaczego to właśnie Wy jesteście traktowane jak guru i Wasz program zmienia życie ludzi tak diametralnie?

S.C.: Myślę, że dlatego, że jesteśmy kobietami. Dlatego, że jesteśmy partnerkami i jeśli kobiety w naszym programie widzą, jaka więź nas łączy, jak nam na sobie zależy, wiedzą, że na nich będzie nam zależało tak samo. Widzą naszą pasję i mają świadomość, że nie jesteśmy ideałami. My otwarcie mówimy o sobie, naszych problemach. To ułatwia przekonanie ich do naszych propozycji. Pomaga nam język, którego używamy. Powiedzenie: nie ma sensu, żebyś nosiła rurki, bo to powiększa twój tyłek, ale za to w prostej ołówkowej spódnicy będziesz wyglądać szczuplej, szybciej zostanie przez nie zrozumiane. Większość uczestniczek naszych programów przechodzi ogromną zmianę od poziomu zerowego do zachwytu, jaki budzą na koniec programu. Czasami uważają udział w programie za prawdziwy cud. Wtedy zmieniają podejście do swojego wyglądu, do tego, kim są. Czasami wygląda to tak, jakby po raz pierwszy w życiu obiektywnie na siebie spojrzały, bez tych pokładów krytycyzmu, który przysłania im ich prawdziwy obraz na co dzień. Niejako dajemy im zgodę na myślenie o sobie – wiesz, ja naprawdę mam piękny biust albo faktycznie mam wąską talię, mam świetne nogi. Dajemy im zgodę na komplementowanie ich samych.

T.W.: Wiele nas łączy z kobietami, które spotykamy. Bardzo dużo im o sobie opowiadamy, nie mamy sekretów, mówimy, jak różne przeżycia nas ukształtowały, że też miałyśmy momenty załamania. W innych programach są świetni styliści, prowadzący, którzy naprawdę mają ogromną wiedzę, ale zawsze można wyczuć w programie dystans, inni nie eksponują się tak jak my. Z Susan­nah wnosimy do programu nie tylko naszą wiedzę o modzie, ale także nasze doświadczenie życiowe. Obydwie wiele przeszłyśmy – ja przeżyłam rozwód, miałam problemy z alkoholem, Susannah zakładała rodzinę i musiała wybierać między karierą a rodziną.
Susannah ma trójkę dzieci, co jest sporym obciążeniem, ja mam jedno dziecko, ale jestem samotną matką, mojego byłego męża nie ma w naszych życiach. Wszystkie te problemy i przeżycia wnosimy z sobą do programu. Jeśli chcesz, aby kobieta ci ufała, musisz się przed nią otworzyć. Tak, budujemy nasze relacje z uczestniczkami. Dodatkowo nie boimy się kontaktu z nimi. Często jesteśmy pytane, dlaczego tak często dotykamy kobiet. Ponieważ kiedy staniesz naprzeciwko kogoś i powiesz – masz fajny biust, masz ładne nogi, chyba wstydzisz się swojego brzucha, to nie trafi do końca do tej osoby. Ale kiedy podejdziesz, ściśniesz kobietę w talii i powiesz – patrz, masz naprawdę wąską talię, masz świetny tyłek i złapiesz ją za pupę, ona to naprawdę poczuje. To jest bardziej intymne, pomaga wejść w bliższą relację i zdobyć zaufanie kobiet, które zgłaszają się do programu. Inni boją się dotykać ludzi i może dlatego ich rady, choć bardzo dobre, nie są aż tak brane do serca przez uczestników.

Rozmawiała Sylwia Strocka/TVN

Poprzedni wpis Następny wpis

Mogą Ci się również spodobać