Dla piłkarza Grzegorza Krychowiaka to był ważny rok. W czerwcu uczestniczył w Mistrzostwach Europy. Zagrał we wszystkich pięciu meczach rozegranych przez polską reprezentację i dotarł z nią aż do ćwierćfinału. Po EURO 2016 zmienił barwy klubowe – z hiszpańskiego klubu Sevilla FC przeniósł się do Paris Saint-Germain. Transfer kosztował klub spod Paryża około trzydziestu milionów euro, co zagwarantowało Krychowiakowi tytuł najdroższego na tamten moment polskiego zawodnika w historii. Urodził się w Gryficach, dorastał we Francji, gdzie dziś znów mieszka.
Pamiętasz swoje początki we Francji, kiedy pojechałeś tam jako nastolatek, żeby grać w klubie w Bordeaux?
Bardzo dobrze wspominam ten okres, nie przy- pominam sobie jakichś cięższych momentów. Na pewno na początku problem stanowiła bariera językowa, ale z czasem nauczyłem się mówić po francusku, poznałem nowych znajomych, wszystko zaczęło się układać.
Dzisiejszy Paryż to miasto, którego mieszkańcy doświadczyli wiele zła. Czy życie tam bardzo zmieniło się po zamachach?
Zdaję sobie sprawę, że te tragedie, które miały miejsce we Francji odbiły się w jakiś sposób na tym kraju. Widać to po liczbie turystów w hotelach czy restauracjach. Uważam jednak, że Francuzi wrócili już do normalnej rzeczywistości.
Twoja narzeczona Celia Jaunat i Ty macie ulubione miejsca w Paryżu?
Jest wiele takich miejsc. Uważam, że Paryż jest jed- nym z najpiękniejszych miast na świecie. Architek- tura, gastronomia, sztuka – wszystko jest wspaniałe. Nigdy się tam nie nudzimy.
Celia chyba się też nie nudziła, kiedy uczyła się robić pierogi?
W Polsce faktycznie robiła pierogi, ale przyznała, że nie wyszło jej to najlepiej i od tamtej pory nie było okazji, żeby spróbować raz jeszcze.
Rozmawiałem kiedyś z Celią i powiedziała, że to ona odpowiada za Twoją dietę. Przygotowuje Ci jedzenie?
Częściej gotowała w Sewilli niż w Paryżu, bo tam nie ma wielu restauracji, które serwują jedzenie od- powiednie dla sportowca. Teraz dużo częściej jadamy na mieście. Faktem jest, że Celia potrafi zadbać o moją dietę – odpowiednie proporcje białek, tłuszczów i węglowodanów są bardzo ważne, a ona ma to w małym palcu.
Czy to prawda, że kiedy poznałeś Celię w Bordeaux, to nie przyznałeś się od razu do tego, że jesteś piłkarzem, tylko powiedziałeś, że jesteś studentem z Polski?
Nie studentem z Polski, tylko studentem ogólnie, bo od początku studiowałem we Francji. To nie była wymiana studencka. Nie przyznałem się do piłki nożnej, bo reputacja zawodników, zwłaszcza we Francji, nie jest najlepsza. Piłkarze mają na koncie wiele skandali. Szczerze mówiąc, nie musiałem za wiele mówić, żeby zdobyć jej numer telefonu.
Podobno zwróciła uwagę na Twój akcent a Ty potrzebowałeś piętnastu minut, żeby zdobyć jej serce?
Kiedyś tak zażartowałem, ale tak naprawdę było z nami tak, jak w przypadku większości par. Spotkaliśmy się raz, drugi, trzeci i tak to się wszystko zaczęło. Na pewno akcent też jej się spodobał, ale uważam, że to nie była najważniejsza rzecz.
A co było najważniejszą rzeczą? Co może się kobietom podobać w Grzegorzu Krychowiaku?
Ciężko mi powiedzieć.
Nie bądź taki skromny!
Przede wszystkim staram się być sobą i dużo żartować. Jestem pozytywnie nastawiony do życia i właśnie to jest dla mnie najważniejsze.
Co z kolei zwróciło Twoją uwagę na Celię?
Nie ma co się oszukiwać, z początku wygląd jest najważniejszy, bo to jest powód, dla którego podchodzisz do tej dziewczyny, a nie do innej. Celia jest bardzo inteligentna i lubi żartować. To dla mnie równie ważne, co wygląd.
Francuzka i Polak to wybuchowa mieszanka?
Nie nudzimy się ze sobą! Lubimy żartować, spotykać się ze znajomymi, mamy podobne pasje, lubimy spędzać ze sobą czas, co nie jest takie łatwe, bo skupiam się na piłce i nie mam wiele wolnego. Bywa, że iskrzy między nami.
A jakie macie te wspólne pasje?
Bez wątpienia mogę odpowiedzieć, że jest to moda. Lubimy też odkrywać nowe restauracje, a Paryż jest do tego idealny. Od niedawna fotografuję i jestem autorem zdjęć, które można oglądać na blogu Celii. Sprawia mi to ogromną przyjemność i pozwala nam razem spędzać czas.
Twoje zamiłowanie do mody sprawia, że jesteś bardzo charakterystyczny. Pamiętam komentarze, np. po spotkaniu reprezentacji Polski z Kazachstanem, kiedy nie poszło Wam najlepiej. Internauci pisali, że zamiast się stroić, powinieneś więcej trenować. Radzisz sobie z taką krytyką?
Uważam, że jeżeli chcesz uprawiać piłkę nożną na odpowiednim poziomie, to musisz w pewnym stop- niu zaakceptować krytykę. To jest normalne, że jak wygrywasz, to jesteś uwielbiany, a jak przegrywasz, to wszyscy cię potępiają. To jest część piłki nożnej i nie ma sensu z tym walczyć, bo i tak nie wygrasz. Jest dla mnie jasne, że po przegranym meczu nie publikuję zdjęć z Celią na zakupach albo w restauracji, bo nie ma sensu dolewać oliwy do ognia. Po porażce trzeba jednak dalej być sobą. Jeśli komuś się nie podoba jak żyję, to nie musi oglądać moich zdjęć.
A skąd u Ciebie to zainteresowanie modą?
Zaczęło się we Francji. Ciężko mi wskazać jeden konkretny moment. Pojawiły się większe możliwości i bardzo mi się to spodobało.
Masz czasami wyrzuty sumienia, że wydałeś za dużo na ubrania?
Staram się zawsze dwa razy zastanowić przed kupieniem czegoś. Nie wydaję pieniędzy pochopnie.
Kupujesz też biżuterię Celii albo sobie zegarki?
Od niedawna zarówno ja, jak i Celia jesteśmy związani z marką Albert Riele. To zegarki z najwyższej półki. Bardzo nam się podobają, rzadko się z nimi rozstajemy. Dodatkowo, dzięki współpracy z Apart, mamy też dostęp do pięknej biżuterii, więc Celia ma w czym wybierać (śmiech).
Czy to prawda, że pierwsza biżuteria, którą kupiłeś Celii, to był prezent z okazji ślubu Twojego brata?
Tak się złożyło. To był piękny naszyjnik.
Czy masz „plan B”, jeśli się okaże, że musisz się rozstać z piłką nożną?
Na pewno trzeba się zastanawiać nad tym, co się będzie robiło po zakończeniu kariery sportowej. Nie spędza mi to jednak snu z powiek, bo wszystko dzieje się bardzo szybko i pewnych rzeczy nie da się zaplanować. Mam to w tyle głowy, ale teraz najważniejsza jest piłka nożna.
Widziałbyś siebie w roli szefa PZPN-u?
Szczerze mówiąc to nie wiem, czy akurat to stanowisko jest dla mnie, ale mógłbym być menadżerem sportu.
Masz 26 lat, a zawsze kiedy z Tobą rozmawiam, to mam wrażenie, że jesteś dużo starszy. Wyglądasz i zachowujesz się jak dojrzały mężczyzna, który wie czego chce i przede wszystkim zna siebie. Co Ciebie ukształtowało?
Ciężko mi powiedzieć. Wydaje mi się, że wyjazd z ro- dzinnego domu w młodości miał na mnie olbrzymi wpływ. Miałem 12 lat, więc dziś sądzę, że wtedy naj- ważniejsza była nauka, którą odebrałem od moich rodziców. To jest kluczowe, żeby funkcjonować w no- wym otoczeniu i w nowej grupie, przetrwać, kiedy ro- dziców nie ma obok. Nie mogli mnie pilnować, kon- trolować, mówić na co dzień, co jest dobre, a co złe.
A jak wspominasz rodzinny dom?
Wspaniale! Rodzice zawsze kładli ogromny nacisk na rodzinną atmosferę w domu. Dziś jest tak samo. Kiedy tylko mam okazję, wracam w rodzinne strony z przyjemnością. Codziennie dzwonię też do rodzi- ców, konsultuję z nimi wiele spraw.
Z Celią też?
Jak najbardziej. Jest to osoba, która towarzyszy mi w życiu od 5 lat, więc jej zdanie jest równie ważne, co rodziców.
Twoi Rodzice i Celia przypadli sobie do gustu?
Tak, choć Celia nie mówi po polsku. Bardzo ją polubili. Mam wrażenie, że rodzice Celii też mnie zaak- ceptowali. Rzadko widujemy się w komplecie, ale na pewno jesteśmy szczęśliwi.
Piłka była zawsze obecna w Twoim rodzinnym domu?
Mój brat grał i doszedł do pewnego poziomu, choć nie związał się z piłką zawodowo. To on zaprowadził mnie na pierwszy trening. Piłka towarzyszyła mi przez całe dzieciństwo. Po szkole zawsze biegłem na boisko.
Chciałbyś mieć syna, który poszedłby w Twoje ślady?
Nie ukrywam, że piłka nożna jest fantastycznym sportem, ale jakby nie uprawiał piłki nożnej, to nie miałbym z tym żadnego problemu.
Na koniec chciałem Cię spytać o Twoją współpracę z Apart i Albertem Riele. Jak się odnajdujesz w roli modela? W obiektywie Marcina Tyszki wyglądacie z Celią wspaniale.
Sesja odbyła się pod Paryżem w pięknym otoczeniu. Poznaliśmy wtedy z Celią znakomitych ludzi, bardzo profesjonalnych i angażujących się w swoją pracę. Nie nazwałbym siebie modelem. To była dla mnie dobra zabawa i cudowny czas z ukochaną.
Macie już plany na Święta?
Na pewno spędzimy je w gronie rodzinnym. Nie wiem jeszcze gdzie, ale będzie dużo ludzi, świetna atmosfera, trochę pierogów.
Nie robionych przez Celię!
Dzięki Bogu.
Masz jakieś marzenia, które się jeszcze nie spełniły?
Wolę mówić o celach, niż o marzeniach. To są cele czysto profesjonalne, związane z reprezentacją Pol- ski i moim klubem Paris Saint-Germain. Cele klubu są moimi celami. Awans na Mistrzostwa Świata, wy- grywanie Ligi Mistrzów, Ligi Francuskiej.
Trzymam za Ciebie kciuki.
Dziękuję bardzo!
Rozmawiał Mateusz Hładki